Przejdź do głównej zawartości

casual


Dziergam te swetry niemalże na okrągło a cały czas jak otwieram szafę to się okazuję, że akurat takiego jakiego bym chciała to nie mam. Czy u Was jest podobnie? 

Mojej garderobie daleko do doskonałości. Chodzi mi o to, że chciałabym mieć tak skomponowane ciuchy, żeby większość do siebie pasowała. Nigdy nie miałam jakiegoś określonego stylu ubierania. Ot tak normalnie, dżinsy, koszulka, sweter/bluza dresowa, okazjonalnie spódnica lub sukienka. Lubię kolory, co zresztą widać po moich robótkach, ale ostatnio coraz częściej idę w stronę stonowanych, bazowych rzeczy. Dowodem tego jest jeden z moich ostatnich sweterków.  


Beżowy, bazowy, do wszystkiego. Brakowało mi takiego swetra (i w sumie nadal brakuje ale w innych kolorach).

Muszę jeszcze dodać, że nie lubię siebie w beżach, bo mam wrażenie, że w tym kolorze jestem jakaś taka rozmyta. Jednak ten beżowy ma ładny odcień, w którym się dobrze czuję.

Wyszedł mi taki codzienny zwyklaczek. Nadaje się do spodni i do spódnicy. Za rękawami 3/4 nie przepadam. Fajnie się je dzierga, ale wole długie. Tutaj stwierdziłam, że do wiosennego swetra krótszy rękaw będzie lepiej pasował.


Dekolt minimalny, który formowałam za pomocą rzędów skróconych. 


Sweter powstał z niespełna 7 motków Dropsowego Safranu. Safran to w 100% bawełna. Rozciąga się troszkę w czasie noszenia, ale po praniu (piorę w pralce) wszystko wraca do normy. Bardzo fajnie się go nosi.



Sesję robiliśmy późnym popołudniem, kiedy słoneczko już prawie zachodziło. Widzicie jaki piękny warkocz już mogę upleść :) Dzielnie trwam w postanowieniu zapuszczenia włosów.



Dane techniczne:
Wzór - z głowy
Włóczka - Drops Safran
Zużycie - niecałe 7 motków
Druty - 3,5 i 3,25 ściągacze

Przy obróbce pobawiłam się troszkę i wyszło mi takie coś. 
Jakbym nie przesuwała suwaka, sweter zawsze ma taki sam kolor :)Magia :)


I tym kolorowym akcentem kończę na dziś.
Pozdrawiam Was cieplutko
Monia :)

Popularne posty z tego bloga

buraczki

  Kto lubi buraczki ręka do góry. Jeśli nie lubicie tych prawdziwych to może te bawełniane wam przypadną do gustu.  Oczywiście mam na myśli sweter w kolorze buraczkowym, który zauroczył moją teściową czyli Mamę Gosię.  W tamtym roku (aż wstyd przyznać, że tak dawno) obiecałam jej sweter. Dogadałyśmy jak ma wyglądać, wybrałyśmy włóczkę, zrobiłam próbkę i ... zaczęły się schody. Mama Gosia zażyczyła sobie okrągły ażurowy karczek. Nigdy wcześniej takowego nie robiłam więc czekały mnie intensywne przeliczenia. Ponieważ ażur to była sekwencja 16 oczek to musiałam tak pokombinować, żeby wyglądał on przyzwoicie a dodawanie oczek nie wypadało w przypadkowym miejscu.  Ostatecznie sweter prułam trzy razy. Przeleżał sobie prawie rok w szafie, aż w końcu sumienie już mnie prawie zjadło więc po raz kolejny sprułam to co było na drutach i zaczęłam od nowa, tym razem od dołu. I to był strzał w 10. Jakoś łatwiej mi się te oczka na karczu gubiło niż dodawało....